Kiedy “Thelma i Louise” królowały w kinie, miałam dziewięć lat. Za mało, żeby móc zobaczyć ten film, za dużo, żeby nie zacząć rozumieć, że coś w tym świecie jest nie tak. Moje przypuszczenia wkrótce miały się potwierdzić – kilka lat i spychania z listy startowej w konkursach matematycznych na rzecz chłopców później wiedziałam, że żyjemy w “men’s world”. Kiedy więc kilka dni temu znów natknęłam się na “Thelmę i Louise”, tym razem postanowiłam nadrobić zaległości. I dobrze, bo dawno żaden film mnie tak nie zainspirował. Choć fabuła może się wydawać nieco naciągana, jest w tym obrazie kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę.
Fabuła w skrócie (dla tych, co mają jeszcze większe zaległości niż ja) – dwie koleżanki wyrywają się z szarej codzienności i od średnio sympatycznych partnerów, aby wybrać się razem na wycieczkę. Coś jednak idzie nie tak, w przydrożnym barze dochodzi do próby gwałtu na Thelmie, a próbując jej pomóc Louise zabija niedoszłego gwałciciela, po czym obie uciekają. Wskutek różnych nieszczęśliwych splotów zdarzeń (choć ciężko dziewczynom przyznać, żeby kierowały się logiką), Thelma i Louise, niczym dwie wyjęte spod prawa wyrzutkinie (!) społeczeństwa, prowadzone szaleńczym pędem do wolności, ścigane przez pół amerykańskiej policji zostają “przyparte do muru”, a konkretnie do skraju Wielkiego Kanionu. W końcu łapią się za ręce, a Louise wciska gaz do dechy i…koniec. Znikają w czeluści kanionu.
Film symbolizuje siłę kobiecej przyjaźni, walkę z patriarchatem (choć niestety zupełnie nie od tej strony, która miałaby sens) i radość z odzyskanej wolności. Wolności, którą Thelma i Louise same dały sobie odebrać, wiążąc się z niewłaściwymi partnerami i żyjąc nie tak, jak naprawdę by chciały. Brzmi znajomo? To zapraszam.
Trzy lekcje od Thelmy i Louise
1. Kobieta wolna to kobieta szczęśliwa
…i odwrotnie – kobieta szczęśliwa to kobieta wolna i nie wiem, czy potrafię znaleźć od tej reguły wyjątki. Na co dzień kobiety pełnią wiele ról i w każdej z nich wymaga się od nich perfekcji. Typowa niesprawiedliwość dziejowa – facet nie gotuje obiadów: norma, kobieta nie gotuje: że co??? Tata przychodzi po dziecko do przedszkola, a tam wita go pytanie – co, mama chora? Nie ma równości, nie ma równego traktowania przede wszystkim w naszych głowach, w naszym podejściu do obyczajowości i norm społecznych. Być może kiedyś uda się do tego dojść, na razie na każdym kroku trzeba się tego domagać. Tymczasem, jak pokazuje historia Thelmy i Louise, kobieta “udomowiona” szarzeje, wbija się w formy, których nie chce. Obiadki, obcasy, sztuczne fryzury – złudzenia i stereotypy, które po jakimś czasie uwewnętrzniamy i nawet najbardziej wyzwolone z nas czują się nieswojo, gdy postępują wbrew nim. Gdy Thelma (Geena Davis) odeszła od męża i wskutek różnych, czasem dziwnych decyzji znalazła się na drodze bez odwrotu z Louise u boku, zmieniła się również fizycznie – wyrzuciła szminkę, przestała kręcić włosy, zaczęła ubierać się bardziej nonszalancko i było jej z tym bardzo do twarzy. W pewnym momencie mówi do Louise:
Coś się we mnie przestawiło, już nie mogę wrócić. To nie byłoby życie.
I jeszcze:
Czuję się rześka. Bardzo rześka. Nie pamiętam kiedy czułam się taka rześka. Rozumiesz?
Kobieta, która rozumie, że już nic jej nie ogranicza – oczekiwania społeczne, niewłaściwy partner, zobowiązania – doznaje przypływu energii i poczucia, że może wszystko. Kobieta wolna to kobieta szczęśliwa – mój cel to przełożyć to na sytuację pozostawania jednak z partnerem i dziećmi 🙂 Jak to zrobić? Badam temat, bo wolności łaknę jak kania dżdżu, także stay tuned 🙂
2. Nikt nie ma prawa źle cię traktować, chyba, że sama na to pozwalasz
Pewnie się teraz narażę, ale co tam – istnieje coś takiego jak wyuczona bezradność i istnieje coś takiego jak syndrom ofiary. Niestety, dopóki się tego nie przepracuje w swojej głowie, nie nauczy się doceniać samej siebie i dobrze siebie traktować, inni będą nas traktować źle. Będzie przemoc w różnych, czasem bardzo subtelnych formach. To bardzo prosta, choć bolesna zależność – nie wierzę w siebie, myślę, że jestem głupia i słaba, więc podświadomie pokazuję ludziom, że mnie można gorzej traktować, bo i tak się nie postawię. Będę mieć kiepskiego partnera, traktującego mnie jak paprotkę i robota planetarnego w jednym, dzieci i rodzice będą mnie wykorzystywać, a ja mogę co najwyżej popłakać w poduszkę, że nikt mnie nie kocha. Trzeba pokochać samą siebie – nie da się bez tego nawiązać ŻADNEJ wartościowej relacji. Jeżeli to zrozumiemy i to w sobie wypracujemy, możemy iść dalej.
W filmie Thelma i Louise doświadczają złego traktowania ze strony mężczyzn – jeden próbuje zgwałcić Thelmę w barze, bo przecież ma krótką sukienkę, tańczyła z nim i jest pijana. On płaci za to życiem, dziewczyny zresztą później też. Kolejny – młody, przystojny Brad Pitt – wprowadza Thelmę w świat namiętnego seksu, który dla odmiany sprawia jej przyjemność, ale za to później wykorzystuje jej naiwność i kradnie wszystkie pieniądze. Inny mężczyzna – kierowca ciężarówki, który w niewybredny sposób sugeruje dziewczynom odbycie stosunku – traci swój pojazd i czapkę. Świat mężczyzn jest wrogi dla kobiet – musimy potrafić się bronić i postawić. Znane hasła “siła jest kobietą” i “girl power” wzywają nas wszystkie do rezygnacji z roli “słodkiej idiotki” na rzecz nauki stawiania na swoim, wyznaczania swoich granic bez względu na długość noszonej sukienki, bycia sobą po prostu. A że przypina nam się wtedy łatkę “jędz”, “suk”, a w najlepszym razie “emancypantek”? Cóż, najlepszą obroną jest atak 🙂 Myślę jednak, że warto, bo na tym świecie za dużo jest już cierpiących kobiet. Im dłużej będziemy pochylać głowy w ciszy, tym dłużej będzie trwać bezkarność oprawców i bezsilność ofiar. Tymczasem ofiara – jeżeli nie jest dzieckiem – nigdy nie jest bezsilna, o czym niestety się zapomina. Ofiara może uciec, szukać pomocy, walczyć o swoje prawa. Nie musi być bezradna, jeżeli naprawdę tego chce.
3. Prawdziwa kobieca przyjaźń oznacza wybór i wzajemność
Historia Thelmy i Louise to historia kobiecej przyjaźni, która nie ustaje nawet wtedy, gdy wszystko idzie źle i nagle okazuje się, że trzeba narazić życie. Prawdziwa kobieca przyjaźń oznacza wybór – kiedy Louise zabija niedoszłego gwałciciela Thelmy i wie, że będzie musiała uciekać, daje wybór przyjaciółce. Ta się waha, ale w końcu decyduje się na wspólną ucieczkę. Dzięki temu wyborowi obie były pewne sytuacji, w której się znalazły i grały w otwarte karty. Przyjaźniąc się, musimy dawać sobie nawzajem prawo do bycia sobą, nawet kosztem naszego niezadowolenia z kierunku, jaki obrały sprawy. Przyjaźń bez dawania sobie przestrzeni, wolności, ale i okazywania wzajemności staje się relacją toksyczną, nieprawdziwą. Tak samo zresztą jest w związku – to podróż przez życie dwojga dorosłych osób, więc trzeba brać pod uwagę to, że nasze ścieżki nie zawsze muszą iść równolegle, byleby szły w tym samym kierunku.
[line]
“Thelma i Louise” to film, który pozostaje w głowie na dłużej. Poza treścią, forma też jest super – główne aktorki, fantastyczny Ford Thunderbird, piękne amerykańskie krajobrazy, no i klata młodego Brada Pitta 🙂 Pomimo kilku wątpliwych zwrotów akcji, na pewno zostanie wśród moich ulubionych. Polecam wyciągnięcie z niego wniosków, co i ja czynię 🙂