Rewolucyjna dieta pięciopączkowa!

Dziś Tłusty Czwartek, dzień wszelkiej obfitości i przesytu. Niedługo po nim nadejdzie czas wszechobecnego odchudzania i zmieniania się na lepsze. Jako że czasem łatwo się pogubić w świecie diet, zaleceń i przepisów, postanowiłam poszperać w internecie i innych zasobach i przedstawić dietę pięciopączkową, której skutkiem ubocznym będzie…zmienianie świata.
Wszyscy chcemy żyć we wspaniałym, sprawiedliwym i równym świecie. Zamiast tego dobijają się do nas wiadomości o wojnie w Syrii, fali uchodźców, kryzysie gospodarczym, dziwacznej sytuacji politycznej w Polsce. To wszystko nie wygląda dobrze i na pewno znajdą się tacy, którzy chcieliby to zmienić, ale nie czują się władni. Rezygnują więc, stwierdzając, że zajmie się tym ktoś inny – politycy, celebryci, działacze… Zmienianie świata brzmi przerażająco i kusząco zarazem. Wygląda na zadanie bardzo trudne, przytłaczające i odbierające radość życia. Wymaga dużo odwagi, wyjścia poza strefę komfortu. Pewnie trzeba się będzie do tego użerać z malkontentami, smutasami i konformistami. 
A co, jeżeli zmienianie świata nie będzie głównym celem, a efektem ubocznym? Prawda jest taka, że samo nasze bycie w świecie już na niego wpływa. Nasz sposób życia, odżywiania, spędzania wolnego czasu, podróżowania – wszystko ma znaczenie. Może więc warto spróbować?
Jeżeli odpowiedź jest twierdząca, zapraszam do zapoznania się z moją autorską dietą pięciopączkową 🙂
GŁOSUJ!

Patrząc na obecną sytuację w Polsce można stwierdzić, że ten pączek powinien być naszym daniem głównym. Grzech zaniechania w tym przypadku mści się okrutnie i do tego długoterminowo. Frekwencja w zeszłorocznym referendum na temat m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych wyniosła 7,8%, a w wyborach parlamentarnych – 50%, a tymczasem w takiej np. Danii – 85%! Jeżeli więc nie chcemy, żeby ktoś za nas decydował – zróbmy to sami. Czasem zasięg danej decyzji jest niewielki, ale każdy nasz głos ma znaczenie, choćby dla nas i naszego samopoczucia.

POMAGAJ!

Pomaganie jest dobre bez względu na jego skalę. Nie każdy może wyjechać na rok do Afryki, żeby tam budować studnie czy spędzać większość popołudni w hospicjum jako wolontariusz. Prawda jest jednak taka, że pomagając – oprócz rzeczywistej poprawy czyjejś sytuacji – czujemy się lepiej, bardziej wartościowo i radośnie. Tak, pomaganie bywa egoistyczne, ale w dobrym sensie – czujemy się lepiej, ktoś inny czuje się lepiej, a ogólna suma dobra na świecie rośnie. Zasada “win-win” obowiązuje.

DBAJ!

O siebie – swoje samopoczucie, sposób odżywiania, to, jak spędzasz czas i czemu poświęcasz swoją uwagę. ROZWIJAJ SIĘ! O innych – najpierw najbliższych – czy jest im dobrze? Czy możesz coś zrobić, żeby czuli się lepiej? Czy chcą więcej twojej uwagi? O tych nieco dalszych – znajomych, sąsiadów, kolegów z pracy. Czy możesz coś zrobić, żeby lepiej wam się żyło? Czasem wystarczy uśmiech i…pączek 🙂 W końcu o tych nieznajomych, mijanych na ulicy czy stojących w tej samej kolejce w sklepie. Bądź uważny, uczynny, bezinteresowny – wiem, że to brzmi jak z dziewiętnastowiecznej czytanki, ale nic lepszego od tej pory ludzkość nie wymyśliła dla dobra współżycia społecznego.

KUPUJ ŚWIADOMIE!

Nasz pieniądz wpuszczany do obrotu podczas zakupów ma znaczenie! Nawet jeżeli to tylko złotówka czy dwie, w skali globalnej nabiera ogromnej wartości. Żywność, ubrania, gazety, książki, a potem samochody, domy, mieszkania… Raty, kredyty, wynajem, leasing, kupno – opcji jest wiele, a każdy nasz wybór wywrze jakiś wpływ na sporą liczbę ludzi. Wybieranie miejscowych producentów, wspieranie sprawiedliwego handlu czy kupowanie rzeczy wyprodukowanych w sposób przyjazny środowisku – to wszystko ma znaczenie! Czytanie etykiet, metek, pytanie o pochodzenie produktu wymaga nieco czasu i energii, ale w ogólnym rozrachunku wychodzi wszystkim na dobre.

DZIAŁAJ!

Wiem, że brzmi to czaso-, uwago- i energochłonnie, ale to znów nie muszą być duże rzeczy. Czasem wystarczy wrzucić szklaną butelkę do kosza, żeby jakiś pies nie przeciął sobie łapy albo przepuścić kobietę z małym, płaczącym jej na rękach dzieckiem w sklepie. Znów banał z podręcznika dla sześciolatków, ale status quo nigdy się nie zmieni, jeżeli my nie zaczniemy. Warto alarmować, gdy widzimy/wiemy, że dzieje się coś złego. Nie wszystko damy radę zrobić samemu, warto namawiać więc innych do pomocy. Zmienianie świata na tym właśnie polega – zaczynaniu od siebie i stopniowym kroczeniu naprzód.

Smacznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *