Hej, hej! Po tygodniu ciszy spowodowanej różnymi zawirowaniami grypopochodnymi pragnę się przypomnieć i powitać Was w Międzynarodowym Dniu Dziewczyn!
Dzień Dziewczyn to obchodzone od 2011 roku z inicjatywy ONZ święto wszystkich dziewczyn(ek), które ma pomóc w pokazaniu, jak ważny jest dobrostan tej właśnie części ludzkości. Dorastające dziewczyny mają prawo do bezpiecznego i zdrowego życia oraz edukacji podczas całej swojej drogi od małej dziewczynki do dojrzałej kobiety. Przy odpowiednim wsparciu w tych latach są w stanie zmieniać świat – zarówno jako silne dziewczyny teraz, jak i przyszła pracownice, matki, przedsiębiorczynie, mentorki, gospodynie domowe i liderki jutro. Dzięki inwestycjom w działania uświadamiające i wzmacniające dziewczynki jesteśmy w stanie dojść do sytuacji, gdzie połowa ludzkości jest równym partnerem – a nie przedmiotem – rozwiązywania problemów związanych ze zmianami klimatu, konfliktami politycznymi, wzrostem gospodarczym, zapobieganiem chorobom i zrównoważonym rozwojem.
Hasłem tegorocznych obchodów tego dnia jest “Girls’ Progress = Goals’ Progress”, czyli rozwój dziewczynek oznacza zrównoważony rozwój na świecie.
Dlaczego taki nacisk kładzie się na sytuację dziewczyn? Wiem, że łatwo mogę sprowokować głosy, że chłopcy przecież też mają przerąbane – są zaciągani do armii młodocianych, wciągani w konflikty, wykorzystywani – jednak w porównaniu z dziewczynkami nadal są w uprzywilejowanej sytuacji. Wciąż istnieje wiele społeczności, w których, jeżeli rodzice mają wybierać, które dziecko pójdzie do szkoły, będzie to chłopiec, bo lepiej rokuje. Jeżeli rodzinie brak pieniędzy, zawsze może sprzedać/oddać dziewczynkę do domu publicznego/małżeństwa ze starszym, bogatym mężczyzną, albo zaprząc ją do ciężkiej pracy. Jako ludzkość wciąż zmagamy się z takimi “dziewczyńskimi” problemami jak małżeństwa w zbyt młodym wieku, obrzezanie dziewczynek, gwałty, przemoc fizyczna, zmuszanie do urodzenia dziecka czy pracy ponad siły, zakaz chodzenia do szkoły “bo trzeba pomóc w domu” itd.
Przeciętny Polak może powiedzieć: no dobrze. Wiem, że na świecie dzieje się wiele niedobrego, jeżeli chodzi o dziewczynki, ale u nas jest wszystko ok. Obowiązek szkolny obejmuje obie płcie, mamy prawa człowieka, wszystko gra. Czy na pewno?
W naszym tak zwanym świecie zachodnim dziewczynka zazwyczaj nie musi walczyć o to, by pozwolono jej iść do szkoły, ale też ma wiele problemów. Uwzględniając typowe sytuacje, po pierwsze cierpi na “uróżowienie”. Od maleńkości jest wtłaczana w stereotypy płciowe, które potem rzutują na jej psychikę (tak, walka o to, żeby móc się ubrudzić w ładnej sukience, dobrze się bawiąc i nie ponosząc za to kary trwa do późnych lat dojrzewania). Ma być słodka, kochać spódniczki i sukieneczki, bawić się lalkami i być miła dla “cioć” i “wujków”, Wystarczy wybrać się do pierwszego lepszego sklepu z dziecięcymi ciuszkami – chłopiec jest “cool” i “awesome”, a dziewczynka “sweet”, “fabulous” i “love mummy”. Potem idzie do szkoły, gdzie zazwyczaj dowiaduje się, że matematyka nie jest dla niej, więc lepiej niech się zajmie przedmiotami humanistycznymi. Jeżeli trzeba posprzątać klasę – na dziewczynki zawsze można liczyć, bo chłopcy już są na boisku i haratają w gałę. Ma się skromnie ubierać, nie podkreślać rodzącej się kobiecości, żeby nie prowokować. A ona w końcu i tak zacznie się porównywać z silnie promowanym wizerunkiem słodkiej, ślicznej, kobiecej (!) kokietki i wpadnie w kompleksy. Gdy jakoś przebrnie przez lata edukacji i stereotypizacji i zacznie się buntować, nie daj Boże skręcając w stronę feminizmu, powoli stając się silną kobietą – nie ma już dla niej ratunku. Bezwiednie zaczyna kroczyć doliną, w której zewsząd sypią się na nią epitety, pośród których suka to najłagodniejsze określenie. Wpada w pułapkę, o której niedługo napiszę więcej – jeżeli z wyboru prowadzi ciekawe życie seksualne, staje się dziwką, ale jeżeli ostrożnie dobiera partnerów – to zwykła cnotka. Mężczyźni się jej boją, kobiety unikają. A jeśli poszła drogą “słodkiej idiotki”, i tak wpada w tą samą pułapkę, do tego zazwyczaj “wpadając” i zamykając się w świecie domowego ogniska na kilka ładnych lat.
Wiem, że to stereotypy, ale obawiam się, że przerażająco aktualne. Wystarczy popatrzyć na to, co się dzieje dookoła, żeby stwierdzić, że w kwestii równouprawnienia i wzmocnienia dziewczynek mamy jeszcze wiele do zrobienia. Oto tytuły artykułów z kilku tylko ostatnich tygodni:
Dziewczynki są słabsze, mniejsze i cichsze. Takie jest prawo natury. Innym prawem natury jest chronić słabszych, dając im siłę i wiarę w to, że potrafią mówić swoim mocnym głosem. Mimo, że żyjemy w dość uprzywilejowanej części świata, nie wolno nam zapominać ani o tym, co obok siebie mamy do zrobienia, ani o dziewczynkach z innych krajów, które takiego przywileju nie mają. Upominać się o nie to upominać się o połowę ludzkości – tak właśnie zamierzam robić.
Wielokrotnie prowadziłam różne warsztaty dla dziewczynek w wieku podstawówki i gimnazjum. Zawsze uderzało mnie to, jak najpierw się krygują, oddając głos chłopcom, ale jak da im się szansę, zaczynają wodzić prym i mają niesamowite pomysły. Potem gdzieś w drodze edukacji i socjalizacji często tracą tę umiejętność, w efekcie czego są świetnymi pracownicami, ale nie liderkami. Na szczęście bardzo powoli, ale jednak coś się zmienia i częścią tej zmiany chcę być.
Co można robić? Jest wiele możliwości! W skali makro możesz wspierać organizacje, które mądrze działają w tym obszarze. W skali mikro jeżeli masz córkę, wychowuj ją tak, by była mądra i silna, a nie tylko słodka i grzeczna. Pokazuj jej wiele opcji edukacji i pracy, nie zamykając jej w stereotypowych zawodach i karierach. Jeżeli masz siostrę, interesuj się, jak możesz ją wesprzeć. Jeżeli masz podopieczne/uczennice/znajome dziewczynki, z którymi masz często kontakt, rozmawiaj z nimi, pomagaj im, interesuj się, jak możesz dać im siłę. Girl power!
źródło: quotesgram.com |