5 rzeczy, których nauczyła mnie moja mama

Życie mamy to nie bułka z masłem, oj nie. Najpierw nie zawsze łatwo jest nią zostać, potem niełatwo nią być, następnie niełatwo z nią być, a na koniec trudno z nią nie być. Koło życia zaczyna się kręcić dzięki mamie (no wiem, że tacie też, ale to innym razem) i czy tego chcemy czy nie, jeżeli odchodzi zbyt wcześnie – wszystko się zmienia. Kiedy zobaczyłam upragnione dwie kreski na teście ciążowym, mimo ogromnego oczekiwania na tę chwilę, miałam bardzo sprzeczne uczucia. Czułam, że wszystko się zmieni, choć moja dusza miłująca intelekt postanowiła za wszelką cenę uczynić te zmiany pozytywnymi. Cóż, raz jest lepiej, raz gorzej, ale najważniejsze, że jest 🙂 Jednak kiedy zostaje się mamą, dzieje się jeszcze jedna rzecz – wszystkie skargi i zażalenia względem własnej mamy podlegają weryfikacji. Każda z nas ma swój styl macierzyństwa, który chcąc nie chcąc jakoś zderza z tym, jak sama została wychowana. Czasem chcemy czegoś zupełnie odwrotnego, czasem podobnego, ale zawsze mama pozostaje punktem odniesienia. Często piszę się o “nich” krytycznie, odsądzając od czci i wiary, tym razem więc zabieram się za temat od pozytywnej strony. Stąd dzisiejszy post. Oto 5 rzeczy, których nauczyła mnie moja mama.

1. Jeżeli się kocha, wszystko jest możliwe.

To akurat było o miłości do dziecka, ale myślę, że zasada ta jest uniwersalna. Jeżeli się kocha, można wiele przetrwać, wiele zrobić i dać z siebie, bo czuje się sens tego działania. Jeżeli się kocha, żadna wymówka nie jest dość silna, a żadna przeszkoda na tyle duża, żeby uniemożliwić bycie/życie z bliską osobą czy pomoc jej. Jeżeli się kocha, żadna odległość nie jest zbyt wielka, by nie przemierzyć jej w ten czy inny sposób. Jeżeli się kocha, wszystko się da zrobić.

2. Trzeba pielęgnować swoje talenty.

Choć moja mama dość późno odkryła swoje talenty i niektóre zainteresowania, to wybuchły one z taką siłą, że zaskoczyło to nawet mnie 🙂 Dzięki Jej pomocy mogłam też pielęgnować swoje uzdolnienia jako mały dzieciak, co doprowadziło mnie do miejsca, w którym teraz jestem, a w którym mogłabym się nigdy nie znaleźć, gdyby mnie do tego nie zachęcała. Zawsze będę Jej za to wdzięczna. Teraz z kolei ja patrzę na nią z niekłamaną zazdrością, jak szaleje po świecie realizując swoje – niektóre świeżo odkryte – pasje i daje mi to ogromną motywację, żeby dbać i o swoje talenty.

3. Starzenie to stan umysłu.

Może to kwestia genetyczna, a może przypadkowa, ale moja mama “starzeje się” zupełnie inaczej niż Jej mama, a moja babcia i fakt ten napawa mnie ogromnym optymizmem. Przede wszystkim dzięki dobremu zdrowiu (odpukać ;)) mama jest nadal mocno aktywna zawodowo, a co więcej realizuje swoje pasje, podróżuje i utrzymuje intensywne kontakty towarzyskie (czasem mam wrażenie, że nawet bardziej niż ja!). Dzięki temu nie czuje się staro i to bardzo pozytywnie działa na jej wygląd zewnętrzny. Marzę o tym, żeby starzeć się w ten sposób i cieszę się, że mogę się od Niej tego uczyć.

4. Trzeba mieć w życiu zasady, ale czasem warto je łamać.

To rzecz istotna chyba dla każdej mamy – w końcu to my jesteśmy odpowiedzialne za przekazanie dzieciom systemu wartości, z którym one potem będą się musiały zmierzyć w okresie buntu. Jedynie rodzic z silnym poczuciem tego, co jest dobre, a co złe, może przewodzić dzieciom i sprawiać, że będą one umiały potem powiedzieć “nie”, gdy będą tego chciały. Nawet jeżeli będzie to oznaczać powiedzenie “nie” również własnym rodzicom. Dziś już wiadomo, że dzieci nie są od tego, by zaspokajać zachcianki i potrzeby rodziców, ale w mojej rodzinie musieliśmy sami do tego dojść metodą prób i błędów. Nie było jeszcze Juula ani hygge, każdy szukał po omacku tego, co mu pasuje. Szczęśliwie dotarliśmy do tego momentu, w którym każdy funkcjonuje niezależnie, ale mimo to nie w oderwaniu. Czasem warto łamać zasady, ale koniecznie trzeba je mieć i to jest dla mnie cenna nauka.

5.  Myślenie pozytywne działa…

…czasem tylko na samopoczucie myślącego, ale to już coś. Nauczyłam się tego od mamy podczas licznych dziecięcych kłopotów zdrowotnych i szkolnych, które przechodziłam pod jej okiem. To ona mówiła zawsze, żebym nie myślała o tym, co może pójść źle, a zamiast tego wyobrażała sobie, jak będzie fajnie. Wiele lat potem potwierdziły mi to liczne lektury i badania naukowe, więc coś jest na rzeczy 🙂 Teraz, kiedy czeka mnie trudna sytuacja lub na czymś bardzo mi zależy, staram się stosować pozytywne wizualizacje i nawet, jak się nie udaje, to mniej boli. Warto pamiętać, że choć niektóre zdarzenia są poza naszym wyborem, zawsze mamy wybór naszej reakcji na nie, i to też jest cenna lekcja. Dzięki temu łatwiej sobie radzić z problemami dnia codziennego.

Życie mamy to nie bułka z masłem. Czasem zdarza się sucha kromka chleba, a czasem pudełko czekoladek, więc warto w każdej sytuacji szukać pozytywów. Samo bycie mamą to ogromny przywilej i staram się pamiętać o tym w trudnych chwilach. Kiedy takie zdarzają mi się z moją mamą w tle, pamiętam, że to, iż jest z nami i dobrze sobie radzi jest również ogromnym przywilejem. Doceniam to i staram się dbać o naszą relację.

A jakie są Twoje najważniejsze rzeczy, które przekazała Ci mama?

2 komentarze do “5 rzeczy, których nauczyła mnie moja mama

  1. Już samym sukcesem jest dostrzeganie i świadomość jak wielki wpływ mają na nas rodzice. Myślę, że dzięki temu później i my możemy stać się lepszymi rodzicami.

    1. Też tak myślę:) Choć na początku myślałam, że będę przeciwieństwem mamy, teraz doceniam jej pewne gesty i zachowania i sama je wykonuję wobec mojego dziecka. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *